poniedziałek, 30 lipca 2012

Mufinki brzoskwiniowe


Tegoroczne lato charakteryzuje się wyjątkową nieregularnością. I nie chodzi mi tu o pogodę, lecz o zamieszczanie przeze mnie wpisów na blogu (co jest jednoznaczne z odpowiednio częstym wypiekaniem). Kolejna przerwa spowodowana była wakacyjnym wyjazdem (a jakże!). Tym razem wakacje spędziłem w prawdziwie polskich klimatach. Nie, nie poleciałem do Sharm el-Sheik ani do Hurghady. Pisząc polskie klimaty mam na myśli nasze krajowe (tzn. mieszczące się w obrębie polskich granic) kurorty. A konkretnie to kurort sopocki. Było miło i udało mi się odpocząć. Od upałów także.
     Pisząc tego posta zorientowałem się, że chyba miałem urodziny. To znaczy mój blog miał. [grzebię w kalendarium] Zgadza się. Dobrze mi się wydawało. No i przegapiłem. A to przecież jeszcze ten wiek (pierwsze urodziny), do którego można się otwarcie przyznać. Trudno. Za rok będę świętował dwa razy. Upiekę tort dwa torty i zdmuchnę świeczki. Jedyne, co nawiązuje do urodzin bloga, to przepis. Rok temu, jako pierworodne, pojawiły się mufinki morelowe, dziś prezentuję mufinki brzoskwiniowe. I niech to podobieństwo będzie swoistą formą uczczenia mojej rocznicy. Gdybym w przyszłym roku jednak znowu przegapił urodziny, to przypomnijcie mi proszę. Upiekę wtedy z nektarynkami.  

sobota, 7 lipca 2012

Torciki sernikowe z malinami


We Wrocławiu upały są tak nieznośne, że coraz rzadziej włączam piekarnik. Dodatkowego źródła ciepła w mieszkaniu zdecydowanie nie potrzeba. Co więcej, w takiej temperaturze zwyczajnie mi się nie chce spędzać czasu przy buchających parą garnkach i rozgrzanym piekarniku. Dlatego codzienną porcję słodkości stanowią przede wszystkim lody (kupne, ale niebawem pewnie pokuszę się o własny wyrób). Przynajmniej jest okazja do odwiedzenia nowych i także tych sprawdzonych już lodziarni. A w związku z tym, że strefa kibica opuściła już wrocławski rynek, spacerowanie w centrum miasta i poszukiwanie nowych lokali ze smakołykami znów stało się przyjemnością.
      Wysokie temperatury nie sprawiły jednak, że zupełnie zaprzestałem kucharzenia. Trochę się ograniczam, jednak porzucić pieczenia na dłużej nie potrafię i do kuchni od czasu do czasu zaglądam. Dobrą okazją do eksperymentowania była wizyta znajomych. W końcu trzeba trzymać poziom i w takiej sytuacji nie można sobie pozwolić na niepieczenie. Potrzebowałem przepisu, który wykorzystanie piekarnika ograniczy do minimum i którego efekt będzie bardzo orzeźwiający. No i użyte zostaną w nim maliny, które już od kilku dni nękały moją głowę, domagając się należytego wykorzystania. W takich oto okolicznościach zrodziła się koncepcja niniejszych torcików, zwanych także malinowymi wieżami.


poniedziałek, 2 lipca 2012

Tarta owocowa (czerwona)


Sezon truskawkowy powoli zmierza ku końcowi, dlatego dzisiejsza propozycja najprawdopodobniej będzie moim ostatnim truskawkowym wypiekiem w tym roku. W moim wydaniu tarta ta jest truskawkowa, choć taka być nie musi. Przyrządzić ją bowiem można z dowolnych owoców. Co więcej, w oryginalnym wydaniu truskawek w niej nie było. K. i F. (to im ukradłem pomysł) tartę przyrządzili na zielono – z agrestem i pokruszonymi na wierzchu bezami. Pychota! Ponieważ zawsze muszę dodać coś od siebie, to i tym razem było tak samo i tartę przyrządziłem na czerwono – z truskawkami i czerwoną porzeczką. Sami wybierzcie wariant, który wam bardziej pasuje (lub stwórzcie własną wersję tej tarty). Dodam tylko, że ciasto najlepiej smakuje mocno schłodzone, dlatego przed podaniem na kilka godzin powinno znaleźć się w lodówce.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...