wtorek, 29 maja 2012

Tort z truskawkowym musem


Sezon truskawkowy uważam za rozpoczęty. Z pierwszych kupionych truskawek przyrządziłem tort z delikatnym musem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ciasto wymaga wiele pracy i czasu, ale tak nie jest. Przygotowanie biszkoptu to niewielki nakład pracy. Mus, choć trochę skomplikowany, też nie jest zbytnio pracochłonny. Bazą musu jest śmietana kremówka i włoska beza (wykonana przeze mnie po raz pierwszy). Bezę robi się bardzo szybko, a dokładne odmierzenie składników gwarantuje sukces. I nie przejmujcie się surowymi białkami. Gorący syrop zaparza białka, dlatego beza ta idealnie nadaje się do deserów bez pieczenia. Co więcej, dobrze zachowuje kształt, więc można nią także dekorować ciasta. Oprócz kremówki i bezy, w musie znalazły się oczywiście także truskawki. Dla lepszego efektu, zmiksowane truskawki możecie przetrzeć przez sito, aby pozbawić ich pestek. Mi pestki nie przeszkadzają, a do przecieranie nie mam cierpliwości, więc truskawek nie przecierałem (co zaoszczędziło mi trochę czasu). Tortu nie można zbyt długo przechowywać, szybko się starzeje.

wtorek, 22 maja 2012

Lokum różane


Rachatłukum, lokum, turkish delight, bombay karachi halwa i zapewne wiele, wiele innych nazw można znaleźć na określenie tego smakołyku. Rachatłukum popularne jest zwłaszcza w krajach Półwyspu Bałkańskiego i na Bliskim Wschodzie. Deser ten przyrządzany jest z cukru, skrobi kukurydzianej, pszennej lub ziemniaczanej i owocowego soku lub, tak jak w moim przypadku, wody różanej. Wzbogacany bywa także o różnego rodzaju orzechy lub wiórki kokosowe.
Kupnego turkish delight jeszcze nie jadłem, bo nie wiedziałem, gdzie można go kupić. Ale jak tylko napotkam, to kupię, spróbuję i porównam z tym, co sam przyrządziłem. Kupiłem natomiast wodę różaną, na bazie której chciałem przygotować moje pierwsze lokum. Nie obyło się bez problemów z jej znalezieniem. W internetowych sklepach dostać ją można bez problemu, ale jakoś nie mogę się przekonać do zakupów w sieci (i nie chodzi tu tylko o jedzenie). Produkt muszę zobaczyć na własne oczy, dotknąć, porównać z innymi. Toteż znalezienie wody różanej na sklepowej półce nie należało do najłatwiejszych. Przeszukałem większość wrocławskich delikatesów (a w akcie desperacji także drogerii), aż w końcu natrafiłem na tą niezwykle aromatyczną wodę w sklepie "Smaki świata". Kupiłem i zabrałem się do roboty. Na początek, zachowawczo, ograniczyłem się do połowy poniżej porcji, ale następnym razem zrobię z całości. Właśnie jem kawałek różanego lokum (o dziwo jeszcze zachował się) i zastanawiam się, jak opisać smak tego deseru. Jest bowiem tak specyficzny, że trudno to ująć w słowa. Po pierwsze, bardzo różany (choć wody różanej zawiera zaledwie 1 łyżkę). Po drugie, bardzo słodki (ale czego można się spodziewać po takiej ilości cukru). Konsystencja również jest zadziwiająca – ni to galaretka, ni to sztywny kisiel. Lokum to deser niezwykły i bardzo tajemniczy (tak, jak i jego nazwa), ale ja z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę. Jeszcze jedna istotna kwestia odnośnie do przepisu. Miarą w przypadku większości składników jest szklanka. Moja ma pojemność ok. 250 ml, ale jeśli nie macie odpowiedniej miarki (tudzież szklanki :)) to się nie przejmujcie – ważne są bowiem proporcje składników.

środa, 16 maja 2012

Babeczki z lemon curd


Kremu cytrynowego wystarczyło jeszcze na nadzienie dla kruchych babeczek (i nadzianie jednego naleśnika, który został po obiedzie :)). Babeczki przygotowałem według przepisu na ciasto kruche na ciastka autorstwa Pierre'a Hermesa (z książki "Desery. Od najprostszych po wykwintne"). Ciasto dość nietypowe, bo bardzo miękkie. Do wałkowania się nie nada, ale jeśli ktoś posiada maszynkę do ciastek, to będzie idealne. W przypadku babeczek także się sprawdza. A z lemon curd smakuje wyśmienicie. W zasadzie to smakowało, bo babeczki już dawno zostały zjedzone. Zamieszczając ten wpis nabrałem ochoty na kolejną porcję. Niestety obecnie w ogóle nie mam czasu na pieczenie, więc o smakołykach mogę zapomnieć :(.

środa, 9 maja 2012

Ciasteczka cytrynowe


Na pierwszy ogień poszły kruche ciasteczka. Krem cytrynowy nadał im lekkiego i orzeźwiającego charakteru. Lemon curd sprawdził się tu idealnie. Zwykłe kruche ciasteczka przemienił w jeszcze większy smakołyk. Z podanej porcji wyszło całkiem sporo ciasteczek. Pewnie dlatego, że były niewielkich rozmiarów (ok. 4 cm średnicy). Ale takie malutkie ładnie się prezentują. No i można je połykać niemalże w całości...

niedziela, 6 maja 2012

Krem cytrynowy (lemon curd)


Kilka dni temu przyszła mi ochota na przyrządzenie kremu cytrynowego. W zasadzie to bez konkretnego przeznaczenia. Jeśli już go przygotuję, a rezultat spełni moje oczekiwania, to wtedy się zastanowię co z nim dalej począć. Dziś zamiar został zrealizowany. Przewertowałem kilka książek, przejrzałem wiele blogów i na podstawie licznych przepisów wypracowałem własną koncepcję przyrządzenia lemon curd – bardzo prostą i szybką. Krem wyszedł rewelacyjny – żółty, słodko-kwaśny i niezwykle aromatyczny. Nie mam porównania do innych takich kremów (nigdy nie jadłem ani kupnego, ani własnoręcznie przygotowanego lemon curd), ale efekt, który uzyskałem, bardzo mnie zadowala. Teraz muszę tylko znaleźć odpowiednie zastosowanie dla kremu cytrynowego. Z tym nie powinno być najmniejszego problemu. W ciągu najbliższych dni spodziewajcie się więc przepisów z lemon curd. Jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy z kremem cytrynowym, to wpisujcie je w komentarzach – chętnie z nich skorzystam.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...