Ciasto marchewkowe. Nieco odmienne od
ciasta wcześniej prezentowanego na blogu (ponad dwa lata temu!), bo tym razem w wersji korzennej, z dużą ilością przypraw: cynamonu, goździków, gałki muszkatołowej i, ostatnio mojego ulubionego, anyżu. Marchewkę starłem na drobnych oczkach, odstawiłem na pół godziny, a przed dodaniem do ciasta odcisnąłem. Zabieg ten sprawił, że ciasto nie było nadmiernie ciężkie od soku marchewkowego i pięknie wyrosło. Pozostało przy tym niezwykle wilgotne. Z każdym dniem było coraz lepsze, ale niestety się skończyło :( Trzeba będzie przyrządzić kolejne.
Ach, ostatnio cały czas myślę o marchewkach zamkniętych w cieście! Taka korzenna wersja jest zdecydowanie najlepsza :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie aromatyczne ciasta:)
OdpowiedzUsuń